Kwarantanna - co podczas niej zależy od nas?

Czyli o szczęściu w nieszczęściu

Kochani! Za nami Święta Wielkiej Nocy. W tym roku wyjątkowe, bo pozbawione wielu tradycyjnych elementów. Niezależnie w co wierzycie, jakiego jesteście wyznania, z pewnością doświadczacie wyjątkowości tego czasu – sytuacji, w której się znaleźliśmy. Przyroda radzi sobie, jak tylko potrafi, my również dzielnie zmagamy się z wieloma niedogodnościami. To dla nas wszystkich sprawdzian z dojrzałości i odpowiedzialności. I choć informacje o niedogodnościach kwarantanny spływają na nas lawinowo, choć wiele w temacie niedostatków pracy zdalnej, nauczania online, trudności wynikających z ograniczenia kontaktów zostało powiedziane, dzisiaj zapraszam Was do listy rzeczy, których nauczył mnie ten czas.

Startujemy!

Kwarantanna uczy, że relacja to praca – praca nad sobą

Pierwsza rzecz, która przychodzi mi na myśl w kontekście ostatniego miesiąca spędzonego w domu, to praca nad relacją właśnie. 24 godziny spędzone w domu czteropokoleniowym, z dziećmi wymagającymi uwagi, edukacji, miłości i wsparcia, ale także z rodzicami i babcią, którzy również mają swoje potrzeby, oczekiwania, emocje… Wszystko to uświadomiło mi, że najważniejszym elementem pracy nad relacją, jest praca nad sobą. Nie chodzi bowiem o ilość pomysłów, zajęć, atrakcji, ale o umiejętność bycia tu i teraz, dostrzegania siebie i innych. To ciągłe uczenie się bycia dla siebie dobrym. Wreszcie to ogrom pracy nad empatią. Doceniam ten czas właśnie za to, że pozwolił mi zrozumieć, czego jeszcze muszę się nauczyć i nad czym popracować.

Kwarantanna uczy, że dobra organizacja dnia – zbawienie dla całej rodziny

Banalne, prawda? Okazuje się jednak, że nie do końca. Nie wiem jak Wy, ale ja uświadomiłam sobie, że nie do końca jestem tak dobrze zorganizowana, jak mi się wydawało! Niestety, ale lwią część naszego życia stanowi odgórna organizacja czasu. Nie wierzycie? Proszę bardzo – godziny pracy, zajęcia fitness, plan lekcji dzieciaków, zajęcia dodatkowe, ramówka w TV… My po prostu „wskakujemy” w to wszystko. Nasze aktywności są jak klocki, z których tworzymy ramowy plan dnia. Nagle okazuje się, że nauka, zabawa, praca, odpoczynek – wszystko to staje się nienormowane. I bardzo dobrze! Jestem wdzięczna również za to, że sytuacja kwarantanny otworzyła przed nami możliwość zaangażowania dzieci w proces planowania dnia. Cieszy mnie fakt, że nasz pierwszak odpowiedzialnie podszedł do nauki, że sam tworzył plany zajęć na każdy dzień i z satysfakcją zaznaczał wszystkie wykonane przez siebie zadania oraz zaplanowane aktywności. Wierzę, że po zakończeniu kwarantanny ta odpowiedzialność i samodyscyplina (również nasza) wyda wspaniałe owoce.

Kwarantanna uczy, że zawsze warto stawiać na rozwój osobisty

To, co bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło, to dostępność różnych form kształcenia, doskonalenia zawodowego a także rozwoju osobistego w sieci. Oferta jest naprawdę ogromna! To również doskonały czas na czytanie książek. Nie przyznam się, ile udało mi się przeczytać, ale moja lista niepokojąco się kurczy! W tym czasie udało mi się wziąć udział w kilku webinarach, kursach, projektach, na które do tej pory brakowało mi czasu. Nawiązałam mnóstwo nowych kontaktów w wirtualnym świecie, poznałam inspirujących ludzi, dzięki którym nie tylko moja wiedza i umiejętności stały się bogatsze. Oni po prostu wzbogacili moje życie.

Kwarantanna uczy, że kreatywność ludzka nie zna granic!

Kwarantanna uczy, że kreatywność ludzka nie zna granic!

Cieszę się, że udało mi się odświeżyć stare pasje, którymi również pomału zarażają się moje dzieci! Pomysły na spędzanie wolnego czasu, generowane przez moje dzieci, zaskoczyły mnie niesamowicie! Poznałam również nowe zastosowania domowych przedmiotów oraz zamienniki wielu potrzebnych w domu substancji i produktów. Z konieczności zmodyfikowałam kilka tradycyjnych przepisów i o dziwo wyszło świetnie. Udało nam się również dać nowe życie kilku starym przedmiotom!

Kwarantanna uczy doceniać to co mamy

Mam ogród! Tak! To odkrycie roku! Jak ja nie doceniałam faktu, że mamy całkiem spory ogród! Zapomniałam też, że prace w ogrodzie mogą sprawiać taką frajdę! Również domowe rośliny zyskały nowe życie. Jestem wdzięczna, że mam gdzie wyjść, popracować, odetchnąć i obserwować, jak przyroda budzi się do życia!

Kwarantanna uczy, że lubię swój dom, kocham moich bliskich

Jeśli dotrwaliście do tego fragmentu i lukier nie wylewa się Wam uszami – brawo! To nie jest tak, że w kwarantannie widzę same superlatywy. Jednak każdy kryzys zwraca naszą uwagę na to, co fundamentalne. Jestem wdzięczna, że mam taką rodzinę, że możemy na sobie polegać, że po każdej sprzeczce, trudnej sytuacji, rozmawiamy… Że nie boimy przyznać się do błędów, że przepraszamy, spotykamy się przy wspólnym stole i razem szukamy rozwiązań. Naprawdę to doceniam!

Co więc na kwarantannie zależy zupełnie od nas?

Co więc na kwarantannie zależy zupełnie od nas?

Niektórzy powiedzą pewnie: „Super! Ta to ma fajnie – dziadkowie na miejscu, duży dom z ogrodem… I jeszcze czas na książkę znalazła. Inni to już nie mają tak różowo…” Jasne! Moim celem było jednak podkreślenie pewnej bardzo ważnej rzeczy – to od nas zależy, na co będziemy zwracali w życiu uwagę. Od nas zależy, jakie znaczenie nadamy naszym doświadczeniom. Również od nas zależy, jakim myślom i przekonaniom uwijemy gniazdo w naszych głowach. Nasz mózg ma tendencje do wyłapywania tego, co złe, traktując zjawiska, osoby, a nawet informacje jako potencjalne zagrożenia. Odpowiada za to tak zwany układ limbiczny, a w szczególności ciało migdałowate. Jednak to, co naszym przodkom ratowało życie, dzisiaj przyczynia się często do obniżenia jego jakości. Podczas jednego dnia dociera do nas tyle informacji, ile w średniowieczu docierało do człowieka w ciągu całego jego życia.

I nie oszukujmy się, przeważająca ilość informacji, jakie do nas docierają, to katastrofy, przestępstwa, nadużycia władzy, konflikty zbrojne, wypadki… Chcąc nie chcąc nasz mózg koduje: zagrożenie, zagrożenie, zagrożenie… Zaczynamy koncentrować się na tym, co wokół nas, a co zaburza nasze poczucie bezpieczeństwa. Chciałam powiedzieć sobie i Wam STOP! Nie musimy iść tą drogą. Można inaczej. Na każdą jedną negatywną myśl czy informację z zewnątrz znajdźmy jedną budującą, wartościową. Znajdźmy to, za co w danej chwili możemy być wdzięczni. Doceniajmy siebie i innych. Jeden do jeden. Na początku wydaje się to trudne, jednak warto spróbować. Z każdym kolejnym razem będzie już coraz łatwiej. Tajemnica tego zjawiska tkwi w naszym mózgu a konkretnie w jego właściwości, którą nazywamy pozytywną neuroplastycznością. Ucząc się skupiania uwagi na pozytywach na trwałe zmieniamy struktury naszego mózgu, uwrażliwiając go na to, co wokół dobre. Jednymi z najlepszych narzędzi w procesie zmiany nastawienia są praktykowanie wdzięczności oraz doceniania. To naprawdę działa.

kwarantanna

Usiądźcie ze swoimi bliskimi – może być podczas posiłku, może być wieczorem – i zróbcie rundkę doceniania. Niech każdy powie każdemu, za co jest dzisiaj wdzięczny, za co chce podziękować poszczególnym członkom rodziny. Takie spotkania czynią cuda i potrafią fantastycznie naprawić atmosferę. Jeśli dopada Cię chandra i zalewają negatywne myśli, zrób to, co ja na początki artykułu – sporządź listę rzeczy, za które jesteś wdzięczny/a. Wierzę, że będzie dobrze. Już wkrótce. Warto poczekać.

Choć Święta Wielkiej Nocy już za nami życzę wszystkim nam miłości, spokoju, byśmy korzystali z bliskości, docenienia i wdzięczności. Życzę, byśmy wszyscy odrodzili się na nowo jako rodzice, partnerzy oraz jako dojrzałe i odpowiedzialne społeczeństwo.

This Post Has 0 Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *